Tydzień tragedii

Zaczęło się chyba samolotem w Sao Paulo – pamiętam, że przywitała mnie ta informacja któregoś dnia, tak na pobudkę (budzi mnie radio, z reguły ustawione na RMF, bo tam rano fajna muzyka leci). Tym razem nie było muzyki. Była informacja, że samolot w Sao Paulo nie zdążył zatrzymać się na zbyt krótkim pasie i wbił się niemal w magazyny paliwowe (w rozespaniu zrozumiałam, że w stację). Zginęło jakieś 200 osób.
W rozespaniu porannym (6:10) wolałam wierzyć, że mi się to przyśniło, ale TVN24, który włączam przy śniadaniu rozwiał mi te nadzieje.

Potem były jakieś utonięcia, wypadki, ale mniejsze. I wypadek na autostradzie, gdy TIR nie zauważył stojącego na poboczu uszkodzonego autokaru…
A wczoraj – trąba powietrzna. 15 minut, które wielu ludziom zawaliło domy, a z nimi pewnie i życia. Niektórzy pewnie długo nie dadzą rady pozbierać się po tym, co ich spotkało.

Dziś żyłam w nieświadomości do 13. W ogłoszeniach parafialnych usłyszałam o Francji. Wróciłam do domu i włączyłam radio, potem telewizję. 24 osoby nie żyją, a reszta ranna. Ruszyło mnie niesamowicie – kilka lat temu jechałam równoległą trasą, starym Polonezem, o którym mówili, że nie przetrzyma Alp. Przetrzymał, a ja znam tamte serpentyny z 12-13 stopniami spadku. Serpentyny, po której jechaliśmy na dwójce – w górę, bo auto nie wydalało więcej, i w dół, bo czasem było niemal jak na rollercoaster – jazda niemal na wyczucie, bo niewiele widać za zakrętem. Nie wyobrażam sobie jazdy po czymś takim autokarem. Ale ci ludzie – w większości starsi, nie mieli pojęcia w co się pakują. Na pewno nie zajrzeli na mapę, nie sprawdzili trasy. Pewnie nie zauważyli też znaku zakazu wjazdu, a nawet jeśli, to nie przyszło im do głowy, że dzieje się coś niedobrego…
Niemniej, kierowca powinien mieć pojęcie (tym bardziej, że miał zakaz), miał też pojęcie (tak wynika z wypowiedzi) właściciel biura organizującego całość. Ale on był bardzo zaskoczony, że na wjazd na tę trasę należy mieć jakieś zezwolenie… A ja byłam zaskoczona, gdy powiedział „no tak, to trasa, na której można się tylko modlić” – to na TAKĄ trasę wysyła się autokar wypełniony ludźmi????

Na koniec jeszcze wypadek awionetki (5 osób) i autokaru pod Poznaniem – tu na szczęście wszyscy żyją…

Ten wpis jest w hołdzie tym, co zginęli, ale też na przestrogę tym, co gdzieś jadą – sprawdzajcie, kontrolujcie, uważajcie. I zasada braku zaufania niech Wam przyświeca (wiem, może być męcząca, ale Wasze życie jest więcej warte od tego, że ktoś Was nazwie marudą, albo upierdliwcem).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *