Być na czas

To raczej mało prawdopodobne, (by zawsze), ale można być z reguły lub prawie zawsze. To trudne i sama o tym wiem (choć staram się). Niemniej, mamy pewne przyzwyczajenia, które znacznie utrudniają nam bycie na czas. Pisze o nich Dustin Wax.

Pozwolę sobie przytoczyć jego przemyślenia (dla tych co nie znają angielskiego), wraz z moimi :):

1. Nie sprawdzaj maili, skrzynki głosowej, PW w ulubionym forum tuż przed wyjściem. To nigdy nie zajmuje 2-3 minut. Znajdziesz ważnego maila, na który pilnie trzeba zareagować, albo coś ciekawego wpadnie w oko, jakiś link, jakiś filmik. I z 2-3 minut robi się 5, 10, 12… Tramwaj uciekł, droga obliczona na 15 minut zajęła 22 i już jesteśmy po czasie…

2. Zaplanuj kłopoty (wolę wersję – przewiduj nieprzewidywalne). Zawsze dodaj 25% czasu do tego, który przewidujesz na daną czynność. Czasem wystarczy drobiazg – pilny telefon, głód, cokolwiek, by być opóźnionym. A ciąg dalszy to już koło zamachowe.

3. Zaplanuj i przygotuj się wieczorem wcześniej do kolejnego dnia. To niestety punkt, który całe życie powtarzała mi Mama (mądrość naszych Mam często jest znacznie większa niż się nam wydaje), ale do dziś nie umiem go zastosować. Szkoda mi czasu na przygotowanie ubrania, kluczy, notatek, teczki. Dzięki temu zdarzają mi się ranki, w których bardzo się śpieszę, ale… Na razie jest ich na tyle mało, że nie mam ciśnienia, by to zmienić…
Natomiast miałam czas, gdy autobus miałam o 6:20. Początkowo musiałam wstawać o 5:20. Z czasem zaczęłam przygotowywać nawet śniadanie dzień wcześniej. W efekcie – zeszłam do pobudki o 5:50. 30 minut snu o tej porze – bezcenne.

4. Ustaw zegar (budzik) kilka minut wcześniej. To działa – paradoksalnie, bo wiemy, że przestawiliśmy zegarek, a jednak jest skuteczne. Całe studia (dokładnie od listopada pierwszego roku) miałam przesunięty budzik o 5 minut. Efekt był znaczny – w październiku spóźniłam się na autobus 8 razy. W listopadzie – już tylko raz… (miałam autobus łączony, ten koło mnie jeździł co pół godziny, spóźnienie się na niego oznaczało mocny marsz przez następne 15 minut…).
Dustin doradza, by każdy zegarek w zasięgu wzroku ustawić do przodu – o różną ilość minut. Dzięki temu tak naprawdę nie wiemy jaka godzina jest właściwa, więc widoczną przyjmujemy za tę prawdziwą. Nie wiem, jakoś chyba źle czułabym się nie mając na żadnym zegarku tej prawidłowej…

5. Naucz się lepiej oceniać czas na poszczególne zadania. To temat długofalowy. Jeśli robimy coś nowego, nie mamy szans na to, by od razu dobrze ocenić ile czasu nam to zajmie – z czasem powinniśmy móc (dlatego warto obserwować zmiany – wspomagając się np. aplikacją RescueTime albo jakąś inną, ew. zwykłym stoperem).
Staram się to robić z dokładnością do ok. 10 minut i muszę przyznać, że po pewnym czasie zaczyna to działać (jestem w stanie nawet ocenić czas standardowych rozmów telefonicznych, choć to czasem zawodzi, szczególnie w przypadku telefonu do urzędu).

6. Wpisuj zadania o 10 minut wcześniej niż są zaplanowane (np. jeśli coś zaczyna się o 13, wpisz to o 12:50). Dzięki temu możemy zyskać te 10 minut, szczególnie jeśli planowane wydarzenie jest wpisane ze znacznym wyprzedzeniem (wówczas mamy szansę zapomnieć o wpisaniu z zapasem). Działa to dość podobnie jak ustawienie zegarka o 5 minut do przodu.

7. Ustawiaj przypomnienia – w dowolny, wygodny dla Ciebie sposób i z wygodnym wyprzedzeniem. Pod tym względem dla mnie ideałem jest kalendarz Google – mogę ustawić przypomnienie SMSem, mailem, albo jako pop-up w przeglądarce. Dodatkowo każde z tych przypomnień można ustawić na inny czas (np. godzina wcześniej pop-up lub mailem, a 10 minut wcześniej – SMSem).

8. Wykorzystuj czas poza godzinami szczytu. Szczególnie jeśli musisz gdzieś dojechać – często wybór drogi np. o 7:30 lub 11 zajmie znacznie mniej niż ta sama droga o 8:30, czy 15

9. Tankuj samochód kiedy widzisz poziom 1/4 baku. To chyba nie wymaga komentarza 😉 Spotkanie po 20-30 minutach biegania z kanistrem do stacji i z powrotem raczej nie będzie należeć do udanych…

10. Używaj timera. Zwłaszcza jeśli zajmujesz się czymś przyjemnym (łatwo takie chwile przeciągać – jeszcze minuta, jeszcze dwie i… 10-15 minut spóźnienia gotowe).

11. (to już moje) Miej ze sobą zawsze coś do robienia (książkę, notes, palmtop, krzyżówki – to co lubisz i jest dla Ciebie wygodne). Dzięki temu, jeśli przyjedziesz gdzieś wcześniej i musisz zaczekać (albo jesteś punktualny, a ktoś się spóźnia), nie będziesz mieć poczucia straty czasu. Ja z reguły mam w torebce książkę, jakieś krzyżówki (najczęściej sudoku albo obrazki logiczne, które ostatnio mocno mnie wciągnęły), notes i ołówek (stanowczo wolę nim pisać niż długopisem)+ kilka kartek ze skserowanymi ćwiczeniami z języka obcego. Dzięki temu, w zależności od ilości czasu, miejsca i mojego stanu umysłu, bez problemu mogę zająć się czymś, co zaplanowałam na później.

Jeśli macie inne pomysły, inne sposoby na to, by być na czas – napiszcie je w komentarzach 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *