Antyakcje – Red Bull, Coca Cola, Adidas i olimpiada w Chinach

Kilka dni temu przez jedną z list PRowych przetoczyła się bardzo krótka (właściwie zaskakująco krótka) dyskusja o wpadce Red Bulla, który postanowił „odebrać” pewnej fundacji nazwę, a przynajmniej tak mi się wydawało, że nazwę („Dodaj dzieciom skrzydeł”), aby nie kojarzyła się ona z RB, który też „dodaje skrz

Dziś przypomniał mi o tym pewien wpis na blogu – weszłam na stronę Fundacji i mam nieodparte wrażenie, że ona wcale się tak nie nazywa, tylko jest to jej hasło reklamowe. Dlaczego? Mimo, że logo i tytul strony wskazują inaczej, to w podsumowaniu działalności za rok ubiegły nie pada ani razu „dodaj dzieciom skrzydeł” – jest tylko Fundacja Grażyny Malecha, podobnie w Statucie…

Nie wiem czy prawo polskie chroni slogany, tym bardziej slogany, które nie są niczym nowym (żadna z tych organizacji nie wymyśliła tego związku frazeologicznego), niemniej na pewno Red Bull nie zdobył tą akcją pozytywnego rozgłosu, za to szerzej nie znana fundacja – tak. Pytanie czy przypadkiem RB nie zrobił Fundacji całkiem niezłej roboty, szczególnie w tak gorących dla OPP miesiącach jak marzec i kwiecień. Bez wydawania na reklamy, bannery, stali się bardzo znani…

Żal mi tylko ludzi, którzy – z takich czy innych względów – użyczyli swojej twarzy RB. Zastanawiam się, czy Adam Małysz, albo Jarek Hampel tak chętnie pokazaliby się na stronie firmy, która pokazała, że nie ma zielonego pojęcia czym jest odpowiedzialny biznes.

Inną zagwozdkę ma Coca ColaAdidas, (a także Visa, Kodak, Lenovo i wiele innych ale o nich coś nie słychać w kontekście, o którym zaraz napiszę). Wszystkie wymienione firmy od wielu lat są sponsorami olimpiad. Dotąd mogły być z tego dumne. Jednak nie z własnej winy zostały postawione w sytuacji, w której sponsorują imprezę budzącą olbrzymi sprzeciw – olimpiadę w Chinach. Ten adres (albo tylko krwawy logotyp) zna wiele osób – zarówno blogujących, jak i czytających blogi. Nie będę pisać, czy ma sens, czy nie – moim zdaniem niewielki – Chiny to potężne państwo i akcje blogowe, czy marketingowe nie wzruszają ich. Ale jeśli ktoś przez to czuje się lepiej, to nie robi.

Nie uważam, by nawoływanie do sportowców – nie jedźcie było w porządku. Dla nich to główny cel ich pracy – jak można im go odbierać?? To tak jakby ktoś wiele lat pracował na awans i nagle dostaje go, ale słyszy – nie powinieneś go przyjąć, bo oni są źli… Nie ważne, że wiele lat pracowałeś – wyraź swój sprzeciw, co tam Twoja kariera, ambicja, życie – nieważne, powinieneś się sprzeciwić. No i co to da?? Olimpiada i tak się odbędzie, więc co z tego, że nasi sportowcy nie pojadą? Stracą tylko kolejne 4 lata – to wszystko.

Nie wolno też namawiać ich, by np. stojąc na podium mieli pod dresem koszulki z napisami „free tybet” i rozpięli go tam, by to pokazać. Sportowcom na obiektach sportowych nie wolno wyrażać politycznych zapatrywań – jakiekolwiek by nie były. Więc nie niszczmy ich karier próbując ich zmusić do pewnych postępowań. Nie mamy moralnego prawa do tego.

Na koniec wrócę do CC i A. Żądania, by wycofali się ze sponsoringu to żądanie zerwania umów, a za to się słono płaci. Jesteś przeciwny, nie chcesz – nie kupuj. Ja nie kupuję, ale nie dlatego, że wyrażam sprzeciw, ale dlatego, że nie lubię Coli, a od Adidasa wolę Nike. Nie muszę do tego dopisywać filozofii… Niemniej, Visą będę płacić (choć mam też MC), bo robię zakupy w zagranicznych sklepach netowych i przelicznik, jaki mi proponuje jest dla mnie opłacalny. Skąd inąd dziwi mnie, że do Visy nikt się nie przyczepił – czyżby zbyt mała konkurencja wśród kart kredytowych? (tak, wiem, że obu poprzednim firmom wyciąga się inne złe praktyki, ale jako główny zarzut podaje się im sponsoring olimpiady w Pekinie).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *