Internet to potęga

A dokładnie – serwisy społecznościowe. Nie jestem tylko pewna czy na 100% bezpieczna potęga 😉

Rok temu (no, ciut więcej), wychwalałam Linkedin. Miałam do zrealizowania projekt, w którym jednym z kluczowych zadań było dotarcie z krótką ankietą do szefów marketingu i/lub sprzedaży sporych koncernów. Nie chciałam im niczego sprzedawać, ani wyciągać tajemnic – potrzebowałam opinii o rynku. Ale dostanie się do niektórych było jak wejście do twierdzy – nie ma, nie będzie, mail do sekretarki, albo wręcz „u nas nie ma takiej osoby, jest na szczeblu centralnym w Londynie/Paryżu/USA”, itd… Linkedin dał mi wówczas dostęp do dwóch takich osób (do obu – z polecenia). W ciągu 3 dni mogłam zakończyć tę część projektu 🙂

Potem niemało korzyści przyniósł mi Goldenline 🙂 (jakoś tylko do Facebooka nie mogę się przekonać i podchodzę do niego po raz trzeci i wciąż jakoś „obok”).

Ale wczoraj GL (niejako) mnie zaskoczył. Na seminarium dla PMowców, spotkałam kolegę Męża. Widzieliśmy się po raz pierwszy, krótka pogawędka panów, moje wtrącenie w kontekście zawodowym i nagle słyszę „tak, wiem (w domyśle – czym się zajmujesz), widziałem na GL”. Nie wiem czy było po mnie widać, ale w duchu szczęka mi opadła. Bo albo Krzysztof ma tak świetną pamięć do ludzi, albo z jakiegoś powodu mnie zapamiętał (mam nadzieję, że nie spowodowała tego jakaś durna wypowiedź na forum ;)), ale niezależnie od tego, przez chwilę poczułam się jak w jakimś „Mamy Cię”…

Kiedyś siedziałam godzinami na GL, na różnych forach, w różnych grupach. Dziś, czas się dziwnie skurczył, więc jest mnie tam znacznie mniej, a to oznacza mniej postów przeczytanych, mniej profili oglądniętych. Ale to chyba i tak kwestia postrzegania i zapamiętywania. Są osoby obdarzone cudowną pamięcią (i jeszcze cudowniejszym zmysłem spostrzegania), a ja do nich nie należę. I pamiętam – choć nierzadko nie wiem skąd. Ale wiedzieć co, po co, jak i jeszcze skąd? To już (niestety) nie ja…

PS Uwaga, mam bardzo kiepską pamięć do nazwisk. Także proszę się nie zdziwić, jak kiedyś, na jakimś spotkaniu przypomnę sobie, że:
– współpracowaliśmy w 2006
– byłam na wykładzie/prezentacji
– realizowaliśmy jakiś projekt
– albo prowadziliśmy ożywioną dyskusję na 500 postów,
a ja (taka siaka) nie pamiętam nazwiska. Pamiętam twarze, często imiona, ale nazwiska mi się nie trzymają, niestety 🙁 (czekam aż zdjęcia na wizytówkach będą normą 🙂 bardzo by mi to pomogło :D)

1 Comment

  1. Cześć,

    przeceniłaś mnie, to nie kwestia jakiejś wyjątkowej pamięci. Bardziej mieliśmy do czynienia, podczas naszego spotkania, ze „szczęśliwym trafem”. Akurat kilka dni wcześniej przeglądałem dość intensywnie GL i brnąc między innymi przez profil Twojego męża, jedną ze ścieżek (którą dość automatycznie, z czystej ciekawości, obrałem) był właśnie Twój profil 🙂
    Dlaczego zapamiętałem? Przez kojarzenie, często interesują mnie połączenia, w waszym przypadku Telekomunikacja + PR zapada w pamięć.
    Co zapamiętałem? Twarz i profesję. Ja mam jeszcze gorzej niż Ty. Nie pamiętam imion i nazwisk. Pamiętam twarze, gesty, zachowania, otoczenie, bodźce. I te informacje mi zapadły w pamięć 🙂

    Pozdrawiam,
    Krzysztof

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *