Szkoła specjalna – inne spojrzenie

Kilka dni temu pisałam o Klasie ze snów… Dzięki (albo raczej przez) ten konkurs spędziłam niemałą część ub. tygodnia w pociągu, ale napiszę – warto było. Warto było szczególnie pojechać do Malborka. Każdy, komu szkoła specjalna kojarzy się… powiedzmy źle, powinien pojechać i zobaczyć tę właśnie szkołę. Życzyłabym każdemu, kogo dziecko jest w jakiś sposób lekko upośledzone, aby miał taką placówkę w zasięgu…

Właściwie prawie w ogóle nie czułam się jakbym była w jakiejś „innej” szkole – dzieciaki, jak wszędzie, biegające, roześmiane, szturchające się. Niektóre bardzo grzeczne, inne mniej – znów jak wszędzie. Do tego dzieci, które po prostu cieszą się – wieloma rzeczami, które je otaczają. Cieszą się z tego, że ich szkoła wygrała, z tego, że będą w gazecie, z tego, że mają zdjęcie z Kimś Ważnym. Na dodatek są niesłychanie zaangażowane – one wszystkie znały tę wygraną pracę…

Miałam też okazję zobaczyć inne prace tych dzieci. Napiszę tyle – zazdroszczę im. Uwielbiam haft krzyżykowy (choć ostatnio nie mam na niego za bardzo czasu), ale takie goździki na czarnym tle, jak tam zobaczyłam… Chciałabym sama takie zrobić – idealnie równe, dokładne, bez żadnej skręconej nitki, albo pomylonego krzyżyka. Pełny szacunek.

Dla większości z tych dzieci ta szkoła jest szansą daną przez los. W „normalnej” zostałyby stłamszone, prawdopodobnie zarówno przez kolegów, jak i przez nauczycieli. Dziewczynka, która ma spowolnione myślenie, chłopiec, który nietypowo formułuje swoje myśli. Podejrzewam, że hasła typu idiota i kretyn byłyby dla nich codziennością. Szkoła, w której się znalazły daje im szansę nie tylko normalnego życia, ale rozwoju swoich talentów.

Po takiej wizycie hasło „szkoła specjalna” diametralnie zmienia swoje znaczenie…

2 komentarze

  1. Goldenrose, moja matka pracowała w takiej szkole, a ja sama miałam okazję pracować z dziećmi o różnym stopniu upośledzenia i podobnie odbieram ten rodzaj placówek edukacyjnych. Dla tych dzieci to jest miejsce, gdzie są normalne – nie gorsze od innych. Szkoły dla dzieci (i młodzieży, bo takie placówki obejmują różne poziomy szkolnictwa) upośledzonych w stopniu lekkim dają im nie tylko umiejętności pozwalające funkcjonować w normalnym świecie ale i pozwalają na rozwój w miarę możliwości. Z moich doświadczeń wynika, że dzieci w porę przeniesione do szkół specjalnym mają większe szanse na ułożenie sobie życia i znalezienie pracy, niż dzieci, które z różnych powodów męczą się w normalnych szkołach, w których być nie powinny ze względu na swoje ograniczone możliwości.
    Dobrze, że o tym piszesz. Dobrze, że w ogóle ktoś o tym pisze.

  2. Pozwolę sobie tu wkleić jeszcze komentarz Ali, która wpisała mi go na Facebooku:

    „Niestety społeczeństwo wykreowało sobie pogląd inny= gorszy, co niestety odnosi się także do dzieciaków upośledzonych mniej lub bardziej. Ale najczęściej chyba wynika to z nieświadomości ludzi na ten temat. hmm pamiętam jak kiedyś z Radusiem w parku się bawiłam, podeszła do niego dziewczynka mniej więcej w jego wieku i chciała się bawić- ale oto dzielna babcia dziewczynki wkroczyła do akcji, odciągnęła trzymając za rękaw i głośno wytłumaczyła ze z „NIM” to ona się nie będzie bawić. serce mi się pokrajało i jednocześnie miałam ochotę babę wytargać za włosy tam.
    całe szczęście w szkołach o jakich piszesz te dzieciaczki maja szanse na normalny rozwój i czerpanie radości z dzieciństwa..:))”

    Szkoda, że ludzie wciąż wierzą, że niepełnosprawnością można się zarazić. I tą „wiedzą” zarażają innych…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *