Tę kampanię widziałam już dawno – bo we wrześniu, w Berlinie, gdzie zawitałam podczas IFA. Niestety – w międzyczasie miałam urlop, a potem zmianę hostingu i tak mi zeszło. Niemniej jednak – odkopałam się z archiwów (przy okazji zmieniłam znów szablon – choć Metro bardzo mi się podobało, to było przyciężkie i czuć to było podczas wczytywania strony) i wrzucam dziś.
Wzdłuż jednej z ulic (jeździ nią m.in. tzw.miejski turystyczny autobus w Berlinie) stoi taka instalacja:
Wzdłuż ściany mamy butelki z imionami (znana już forma ze sklepów). Tyle, że imiona można tam… samodzielnie umieścić 🙂
Można to zrobić wysyłając SMSa na określony numer (niestety – próbowałyśmy kilkakrotnie, zarówno z komórki w sieci polskiej, jak i niemieckiej, ale nie działało – niemniej z informacji na sieci wynika, że była to chyba jakaś chwilowa awaria), bądź zaczekować się poprzez Facebook i wykorzystując hasztaga – „zamówić” wyświetlenie imienia na konkretnym ekranie. Niestety, poniżej na zdjęciu jestem obok „stałej” butelki, bo nie doczekałyśmy się na zmianę – dostałam informację, że kolejka wymusza co najmniej 10 minutowe oczekiwanie, a w weekend, w trakcie dnia – nawet godzinne…
Mimo dość późnego wieczoru, co chwilę było widać zatrzymujące się osoby, które sprawdzały, co to za pomysł, bądź próbowały wyświetlić swoje imię na jednej z butelek, więc jestem skłonna uwierzyć, że trzeba czekać…
Sama konstrukcja bardzo przyciąga wzrok. Niemniej – żałuję, że ciężko jest zrobić dobre zdjęcie, szczególnie wieczorem. Moje powyższe jest nie przy ekranie i z lampą – mimo to mnie widać bardzo słabo. Przy oświetlonym ekranie byłabym ciemną plamą. Albo imię na ekranie byłoby tak czytelne, jak na poniższych zdjęciach.
Żałuję też, że nie ma mocniejszej korelacji ze społecznościówkami. Skoro już i tak się „czekuję”, to może warto było zrobić możliwość zamówienia imienia przez Twitter (nomen omen mocno promujący się w Niemczech), dzięki czemu zobaczyliby to moi znajomi (jakoś nie pamiętam kiedy widziałam facebookowe meldowanie – jeśli już, to raczej te wykonywane poprzez 4sq).
Na pewno gdzieś zabrakło dobrego wykorzystania aspektu online i wzmocnienia dzielenia się zdjęciami z tego miejsca (jest ich dość mało, jak na potencjał akcji). Zresztą – Facebook pokazuje, że w Walk of Names zameldowało się zaledwie 192 osoby. To bardzo mało, ale może SMSy działały na tyle wydajnie, że turyści nie chcieli wydawać na transfer, a lokalni mieszkańcy też nie potrzebowali meldować się?