Niełatwa promocja kultury

Pamiętam jak rok temu moja Siostra zadzwoniła do mnie, mówiąc, że Jej znajomi mają projekt – Międzynarodowy Festiwal Pianistyczny. Szaleństwo, bo nie mają kasy, ale – jak to mówią – w każdym szaleństwie jest metoda. Ich metodą był zapał i niezwykła wiara, że przecież się uda. Nie mogłam odmówić. Zresztą – ja też wierzyłam, że pomysł jest ciekawy, że warto (czy inaczej siedziałabym po nocach ;)?). Poza tym mówi się o tym, że tej „wysokiej” kultury wciąż za mało, że króluje muzyka pop i disco, że przemielamy papkę. W takim układzie temat Festiwalu, rewelacyjnych wykonawców i pełnych zapału ludzi musiał chwycić…

Prawdziwa praca zaczęła się kilka miesięcy później. Setki telefonów, rozmów, maili. I nagle – mur. Nagle się okazało, że „już muzyka poważna jest niszą, a pani mi mówi o muzyce fortepianowej?”, że „kto będzie czytał o muzyce fortepianowej”, „to nie temat dla naszych czytelników” (także w pismach, które chlubią się tym, że piszą o „wyższej kulturze”, a ich czytelnicy to ludzie „inteligentni, oczytani, chodzący do teatru i opery”). Problemem często był także brak czasu dziennikarzy – zdarzyły się rozmowy, gdzie usłyszałam wprost – Pani Anno – mam do wyboru napisać o płycie XY, o której mówią wszyscy, albo o nieznanym Festiwalu z gwiazdami, które zna w Polsce wąska grupa ludzi. Nie mam czasu na czytanie biogramów i sprawdzanie nazwisk. Zresztą – wydawca i tak powie mi, że nie mamy miejsca na tak niszowy produkt.

Teoretycznie niemal w każdym piśmie i portalu jest dział kulturalny – mniej  lub bardziej rozwinięty. Niestety, bardzo często opiekuje się nim jeden człowiek, który na głowie ma wszystko – od książek, przez teatr, operę, film, muzykę rockową, pop, poważną, malarstwo, rzeźbę, wystawy i prelekcje.  W praktyce często pojedyncza osoba nie ma czasu na zapoznanie się ze wszystkimi informacjami i wybiera te, które potencjalnie zna (nazwy, nazwiska, albo miejsca). Tym także łatwiej przekona wydawcę – dlatego wcale się nie dziwię takiemu wyborowi. Choć nadal nie potrafię zaakceptować tego, że „Pani Anno, przykro mi – kultura masowa wygrywa z niszową”… I to po 2-godzinnym szukaniu „kontrowersji” i tematu 😉

Dziś chylę głowę przed każdym, kto skutecznie promuje muzykę poważną w Polsce – bez olbrzymich nakładów na reklamę i artykuły sponsorowane (bo mając tego typu środki to żaden problem). A jeśli jesteście przekonani, że wiecie co to trudny produkt – zmierzcie się z muzyką poważną, w szczególności fortepianową, wiolonczelową, czy inną specyficzną 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *