Wall Street 2

Byłam dziś. I… dużo oczekiwałam – jedynkę widziałam dawno i pamiętałam jako bardzo dobry film. Sequele rzadko są równie dobre, ale liczyłam na pewien poziom. Niestety całość – kiepściutka. Naiwny młodziak, który dorastał zawodowo pod pewnym przyjaznym kloszem, wierzy, że wie wszystko i pokona starych wyjadaczy. Wyjadacz wylewa mu kubeł zimnej wody, ale odpowiednie zbiegi okoliczności prowadzą oczywiście do szczęśliwego zakończenia… Dobrze to ujął Robert Ziębiński w Newsweekupojedyncze, niewiele wnoszące epizody, intelektualnie puste jak bombka na choince. A nagromadzenie „fachowego” słownictwa nie czyni z tego lepszego filmu – a wręcz przeciwnie – jest wskazówką, że nie ma wiele do powiedzenia, więc trzeba zamydlić publiczności oczy hedgingowaniem, lewarowaniem, itp., najlepiej w jednym zdaniu.

Przy okazji – minus dla polskiego dystrybutora. Napisy są zrobione tragicznie – białe, dość cienkie, w wielu scenach na jasnych tłach są po prostu kompletnie niewidoczne 🙁 Dawno nie widziałam tak kiesko opisanego filmu.

Na koniec – zastanawiam się nad marketingiem tego filmu. Owszem – dziś można znaleźć parę publikacji (z naciskiem na „parę”), na dodatek pochodzą głównie z czwartku i piątku, czyli tuż sprzed premiery. W środę, gdy Mąż przypomniał mi, że 24.09 ma być premiera, znalazłam bardzo niewiele publikacji, a niemal wszystkie stare – ze stycznia i marca, gdy premiera była planowana na kwieceń. W tym momencie umiejscowienie filmu w małej sali Kina Kijów (Kraków), co mnie początkowo bardzo zaskoczyło, było ze wszech miar słuszne – na sali siedziało może 12 osób…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *