Od wielu lat słychać, że rynek księgarski upada, że ludzie nie czytają książek, że jest coraz gorzej i nie ma widoków na zmiany. Spotkanie ze Staszkiem Mąderkiem, który pokazał mi ten trailer (Gra o Ferrin, Katarzyny Michalak) uświadomiło mi jedną rzecz – promocja książek niestety nie nadąża za zmieniającą się rzeczywistością…
Jak szukacie nowych książek? Chodzicie po blogach? Po stronach wydawnictw? Na Targi? Do biblioteki? Czytam całkiem sporo (ok. 70-90 książek rocznie, po polsku i po angielsku), dodatkowo jestem zwierzęciem internetowym, więc teoretycznie blogi i serwisy czytelnicze są dla mnie kopalnią informacji. I to prawda, ale… I tak nierzadko książkę wybieram po okładce. Dlaczego? Bo często nie pamiętam opisów.
Dany tytuł musi mnie naprawdę zainteresować, żeby trafił na listę „do przeczytania” (kiedyś wrzucałam tam każdy tom, który wydawał mi się ciekawy, skutkiem czego po pół roku lista była kompletnie nieużyteczna). Drugi aspekt to autor lub kontynuacja serii, ale tu nie potrzebuję zachęt 😉
Jak jednak zachęcić do przeczytania książki ludzi z pokolenia młodszego ode mnie? Czemu książki coraz częściej czytają po obejrzeniu filmu, który ich zachwyci (nie wierzycie? To ciekawe czemu dziwnym trafem po W pierścieniu ognia na pierwszych miejscach w wielu księgarniach królowały poszczególne części trylogii Igrzyska Śmierci; skąd popularność Gry o Tron wśród młodego pokolenia?), a nie przed nim? Może filmy mają jednak znacznie ciekawszą promocję niż książki? A może po prostu pamiętają, by komunikować się obrazem, a nie tylko opisami?
2 godziny na Youtube upewniły mnie, że filmowe trailery książek nie są niczym nowym, ani rzadkim. Szkoda jednak, że panuje wśród nich taka bieda – przede wszystkim w zakresie pomysłu 🙁 Wiem, że takie filmy nie są tanie i zrobienie zapowiedzi na miarę hitu kinowego to olbrzymi koszt, ale (jak zobaczycie poniżej) – czasem wystarczy pomysł, muzyka, zagadka…
Najlepszy podsunęła mi Agnieszka Tatera z Książkowo :
Jedno pomieszczenie, dwie osoby, kilka zdjęć i całkiem niezła muzyka. To wszystko – nie ma żadnych efektów specjalnych, nie ma komputerowych animacji. A mimo to filmik spokojnie mógłby promować film. I zaciekawia – książka wpadła na krótką listę – do przeczytania 🙂
Kolejny dostałam od Klaudii z Sabbathofsenses, (która jest też wielbicielką książek – informacja dla tych, którzy nie znają Jej od tej strony :)). Ten nie wygląda jak promocja filmu, tylko jak promocja gry… która jest (chyba) środowiskiem książki. Niczego nie możesz być pewien – nawet tego, który mamy rok. I nikogo to nie obchodzi…
Jeśli myślicie, że Was (autorów, wydawnictwa, speców) nie stać na taką promocję, to zobaczcie ten filmik:
(chyba najtańsze, co można było zrobić, operując zdjęciami, hasłem i całkiem fajnym podkładem muzycznym, który zrobił cały klimat ;))
Dalej mamy to:
I to:
(Lekko przydługie, ale bardzo klimatyczne. I też niezbyt kosztowe :))
Wreszcie taki:
(świetny, niezwykle klimatyczny podkład muzyczny, który nawet podłożony pod zdjęcie i 2-3 cytaty wykonałby swoje zadanie).
Z poniższym mam problem, bo przyznaję, ze gdyby ktoś podsunął mi tę reklamę przed poznaniem książki, nie mam pojęcia, czy bym po nią sięgnęła – pierwsze 20 sekund filmiku skutecznie zachęca do zamknięcia go. A wystarczyłoby je obciąć, by zrobić z tego naprawdę DOBRĄ zapowiedź. Uderzającą zachwytem Kinga i Meyer, niepokojącą ścieżką melodyjną i mocnym hasłem 🙂
Oczywiście – czasem lepiej nie udostępniać tego trailera, aniżeli zrobić go tak:
(nawet samobójstwo już tego nie ratuje…)
Należy pamiętać, że trailer to nie tylko reklamówka – dobrze zrobiony (i pokazany w kilku miejscach – samo wrzucenie na Youtube, czy Vimeo nie wystarczy!), będzie żył swoim życiem – będą pod nim komentarze (nie jestem zwolenniczką blokowania), ludzie będą się nim dzielić w poszczególnych społecznościówkach. Można także (w ramach współpracy) poprosić blogerów, by przy wpisie recenzyjnym, pokazali zapowiedź. Jestem przekonana, że jeśli będzie dobrze zrobiona – nie odmówią.
Dobrze stworzony obraz potrafi nie tylko zainteresować czytelnika, zapaść mu w pamięć, ale także, (a może przede wszystkim) wciągnąć w klimat książki. To dzięki takim filmom mogę określić już na tym etapie, czy książka jest w stylu tych, które lubię, czy może czymś kompletnie innym. Czy pociąga mnie jej tajemnica i historia, czy jednak to nie moja bajka. A jeśli mnie pociąga, to zacznę szukać, będę chcieć poznać i przeczytać. Wrzucę też na swój timeline, wyślę linka przyjaciółce, będę nieść wieść… 😉
A szukającym inspiracji, polecam m.in. kanał Paranormalbooks (tylko warto sprawdzać co jest trailerem filmu, a co książki, bo są wymieszane), a także zapowiedzi i reklamy tworzone przez fanów różnych książek. Sięgają oni często po sceny z innych filmów (już nakręconych), ale zdarza się, że sami kręcą naprawdę udane produkcje.