Rzecznik – świecznik w tle

Czasem przypadkowa rozmowa, hasło, dają wiele do myślenia. Tak stało się jakiś czas temu, gdy dwie osoby opowiadały mi o organizacji pewnych przedsięwzięć. Obie (choć w odniesieniu do różnych osób), zauważyły, że X jest „rzecznikiem, czyli się lansuje w mediach”.  Ale… o co chodzi? Jaki lans w mediach? Moment – w większości projektów rzecznik to tak naprawdę PRowiec, więc jeśli traktuje swoją pracę jako narzędzie do własnego lansu, to chyba najwyższy czas, by… przestał być rzecznikiem.

Owszem, są rzecznicy, których twarze znamy, kojarzymy, którzy pokazują się w telewizji. W szczególności dotyczy to rzeczników spółek giełdowych, rozproszonych (krajowych) NGOsów, a także rzeczników „rządowych”. Oni generalnie nie mają innego wyjścia, bo są głosem i twarzą (szczególne znaczenie ma to w dużych organizacjach, gdzie np. jest wielu dyrektorów, szeroki zarząd, albo też spora ilość komunikowanych projektów i osoba rzecznika zapewnia spójność komunikacji). Ale – jeśli są dobrymi rzecznikami – nie traktują tego jako lansu.

Bycie PRowcem i rzecznikiem imprezy, czy projektu to całkiem ciężka praca. To nieustanne balansowanie pomiędzy dziennikarzami (i tym co i w jakiej formie chcą mieć już), a tym, co i w jakiej formie mogą, bądź chcą zaoferować organizatorzy. To także budowa zaufania obu stron i wytworzenie takiej równowagi, by media były zadowolone, a organizator nie miał ochoty zatrzasnąć drzwi. To również nieustanna kontrola nad tym co się dzieje i jak jest komunikowane – czasem jedno nieopatrzne zdanie może na długo zrazić wzajemnie obie strony.

W ub. roku sama miałam przyjemność „rzecznikować” podczas dwóch imprez. Jedną z nich był StarForce w Toruniu, drugą – Międzynarodowy Pianistyczny Festiwal Królewskiego Miasta Krakowa. Obie imprezy wygenerowały niemałą ilość publikacji, ale nie znajdziecie tam mojego nazwiska, choć wielu dziennikarzy zapewne je kojarzy 🙂 Dlaczego? Bo to nazwiska organizatorów pojawiały się w publikacjach – ich cytaty, wypowiedzi, z nimi przeprowadzano wywiady. Ja byłam szarą eminencją (niektórzy wiedzą jak bardzo ;)), ale zawsze w tle. Taki to świecznik – jeśli ktoś chce się lansować, lepiej zostać gwiazdą albo dyrektorem i mieć własnego (profesjonalnego) rzecznika.

PS Właśnie odkryłam, że strasznie dawno nie pisałam… Na szczęście kilku wiernych czytelników zostało i obiecuję solennie się poprawić (w weekend zamierzam napisać o tym, że PRem nie wygrywa się meczów – to w kontekście pewnej polskiej drużyny. Może ktoś zgadnie jakiej? Od razu podpowiem – nie chodzi o naszą reprezentację w piłce nożnej ;)).

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *