Potęga statystyk (internetowych)

Statystyki odkryłam parę lat temu – dzięki interii (a dokładnie strefa.pl), która posiadaczom płatnego hostingu oferowała naprawdę niezłe statystyki. Z czasem poznawałam je coraz lepiej, ucząc się ile ciekawych rzeczy można się z nich dowiedzieć.

Półtora roku temu doszły mi jeszcze statystyki Google – świetne darmowe narzędzie. Wyciągnąć mogłam bardzo dużo – od tego w jakich godzinach ludzie wchodzą, skąd (oczywiście przy założeniu, że nie ukrywają swojego IP), ile czasu spędzają na poszczególnych stronach, a które zamykają bardzo szybko,na jakie linki klikają u mnie, z jakich do mnie trafiają (tu niestety nie ma możliwości zbadania trafiania z maili, ale odrobina znajomości php bez trudu to omija).

Na początku najbardziej mnie interesowała liczba wejść na stronę – przyjemnie było patrzeć, jak (dzięki dość prostemu, ale upartemu) pozycjonowaniu pnie się w górę w Google, zwiększając liczbę odwiedzin. Pamiętam radość, gdy przekroczyła 20 dziennie, potem gdy 100. Po roku cieszyła mnie już mniej, bo zaczęłam szukać ile osób wraca do mnie. Strona nie była blogiem, ale stroną firmową – niemniej w specyficznej branży, więc jeśli wracało do mnie 40% w krótkim czasie, to była dobra liczba. I do niej dążyłam.

Na szczęście rzadko miałam problem z tym, że ktoś wszedł, otworzył kilka stron i szybko je zamykał. Były opisane czytelnie, linki były proste, więc nie było trudno trafić tam, gdzie się chciało. Dodatkowo sklep (no dobra, był też sklep 🙂 ) oparty na OSCommerce w wersji polskiej, z kilkoma udogodnieniami ułatwiał sprawę.

I cały czas dodatkowo fascynowało mnie jeszcze jedno -linki, których kliknięcie przekierowywało do mnie, ze szczególnym uwzględnieniem frazy, których wpisanie w wyszukiwarkę spowodowało wyplucie przez nią mojego linka – fascynujące czasem są pomysły ludzkie. Przykładowo dla tego bloga – „kodak sponsoruje olimpiada w Pekinie”, „reinhold lifestyle o co chodzi” – to jeszcze całkiem logiczne. Ale co chciał osiągnąć człowiek wpisujący „pi… karty kredytowe”? Był zdenerwowany, czy miał jakiś cel?

Co dają statystyki? Wszystko – pod warunkiem logicznej analizy i rozsądnych oczekiwań (chyba na zawsze zapamiętam rozczarowanie pewnej osoby, że nie da się wyśledzić dlaczego ktoś „z palca” wpisał nasz adres w przeglądarkę…). Pokażą kto, skąd, czy mu się spodobało i co najbardziej. Ale nie wolno nam zapomnieć, że mimo najlepszych analiz, człowiek pozostanie nieprzewidywalny i może szukając biustonoszy firmy Gaia uparcie wpisywać Gaja i… nic nie znaleźć 😀

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *